Wreszcie zręczne ręce i opalarka poradziły sobie z resztą farb.
Zagruntowałam farbą podkładową, pomalowałam farbą akrylową.
Teraz najprzyjemniejsza część mojej pracy - ozdabianie. Wycięłam liście jesieni z serwetki.
Krzesełko jest stare, więc postarzyłam je patyną i całość zabezpieczyłam kilkoma warstwami lakieru.
Myślę że mojej mamie by się podobało :)
Wiesz... takie ciepłe, takie spokojnie ciepłe... pięknie jest mieć takie pamiątki.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie metamorfozy.Cieniowania pierwsza klasa!
OdpowiedzUsuńNiesamowita przemiana! Piękne!!!
OdpowiedzUsuń