No tak-kto był ten ma łatwiej-ja nie byłam i pewnie nie będę-znam tylko z literatury,filmu i piosenki.
Mimo wszystko z ochotą przystąpiłam do dodatkowego wyzwania ogłoszonego przez Sylwię na blogu ART Grupy.
Dla mnie Paryż,to piosenka francuska,szczególnie popularna w latach 60-70 tych.
Wiele nazwisk wspaniałych wykonawców można by wymieniać,lecz jedna jedyna krucha,delikatna,o niepowtarzalnym głosie kobieta (zwana przez przyjaciół Wróbelek) znana pewnie każdemu,spowodowała mój udział w zabawie.To Wielka Edith Piaf.
Och Carmen, ale Cię muzycznie, pięknie natchnęło. A ja żałuję... żałuję, że żaden z nich nie jest dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie ponoć Piaf znaczy wróbelek- cudnie to wszystko zestawiłaś.Nie dośc ,że piękne i romantyczne to jeszcze kształcące-super : )
OdpowiedzUsuńP.S W Paryżu tez nie byłam....Wszystko przed nami : )
To serce Paryża - piękna piosenka Mistrzyni... :)
OdpowiedzUsuńI nie trzeba być w Paryżu, aby oddać jego ducha. Ty to zrobiłaś genialnie wspominając Wielką piosenkarkę.
OdpowiedzUsuńświetnie ci poszło z Paryżem! Zupełnie jakbyś tam była ;)) a ja .. w lesie !
OdpowiedzUsuńPiękne:)
OdpowiedzUsuńCudowne ATC, rewelacyjny pomysł;)
OdpowiedzUsuńsuper! uwielbiam Piaf
OdpowiedzUsuńZapiera dech, piękne!
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł! Edith Piaf w pięknej serwetce :)
OdpowiedzUsuń