Cóż za wymyślna nazwa. Tak, bo musi się jakoś nazywać, a ponieważ to co zrobiłam i nadal bedę robić nie mieści się w definicji Junk Journal nazwałam od siebie i tak mi pasuje. Cóż to takiego - nic innego jak dobrane kawałki, skrawki i resztki papierów, kart, gazet znaczków, dopasowane w miarę i przyklejane do siebie.
Taki zlepek można dokleić do kolejnej bazy lub schować w zrobionej kopercie, kieszonce, narożniku. Pomysłów, materiałów i form jest bardzo dużo, to też chętnie sięgam po nie i z zadowoleniem przyjęłam propozycję Inki żeby zrobić sobie małą wymianę.
Zostawiłyśmy sobie pełną dowolność formy. Jesteśmy po wymianie i z satysfakcją mówię, że nasze prace się bardzo różnią, choć w treści są podobne. Inka nie szczędziła swoich produktów w postaci własnych farbowanych i czerpanych papierów i uszyła Journal wypełniony tematycznie ptakami.
Całe bogactwo pochowane w zakamarkach, kieszonkach i dodatkowym folderze znaczkami, slajdami i kolorowymi pergaminami i innymi ciekawymi kompozycjami. Kilka zdjęć może przybliży urok tego zapoczątkowanego kreatywnego Notesu.
Moje zlepki zapakowałam w trójdzielny folder w tematyce jeszcze letniej. Wnętrze zaopatrzyłam w kieszonki w których umieściłam ukryte koperty, książeczki, spinacze i parę innych dodatków, do wykorzystania na stronach wielu Notesów.
Juz wszystko wyjęłam i włożyłam z powrotem, potem znów wyjęłam ;) ogladam i oglądam! śliczne te drobiazgi zrobiłaś dla mnie :*
OdpowiedzUsuńa ja wciąż nie czuję tej formy, chociaż bardzo mi się podoba, mój umysł ścisły chyba nie daje mi zrozumieć jak z tej formy korzystać ;) Ciekawa jestem Twojego dzieła
OdpowiedzUsuń